Paradoks Fuckin' Praise Seeker
Posts : 292 Punkty Fandomu : 16 Join date : 15/05/2010 Location : Polska
Apocalypse World Character Role: NPC Name: Legion Experience: (3/5)
| Temat: Re: Kartoteka Nie Paź 17, 2010 9:56 am | |
| Wiktor Rykow Koncept: "psychoterapeuta nie-ludzi" - Spoiler:
Wiek: 33 lata Cnota: Współczucie Wada: Duma
Atrybuty - Spoiler:
Pierwszorzędne: Mentalne Intelligence 3 Wits 2 Resolve 4
Drugorzędne: Społeczne Presence 3 Manipulation 2 Composure 2
Trzeciorzędne: Fizyczne Strenght 2 Dexterity 2 Stamina 2
Skille - Spoiler:
Pierwszorzędne: Mental Academics 4 (psychologia, w tym psychologia nieludzi) Computer 2 Medicine 1 Occult 1 Science 3 (biochemia/farmaceutyki) Politics 1
Drugorzędne: Social Empathy 4 Persuasion 2 Socialize 2 Subterfuge 1
Trzeciorzędne: Physical Drive 3 ("jazda" po mieście) Athletics 1
Zalety - Spoiler:
Status [2] Język Obcy (łacina) [2] Środki Pieniężne [3] Bywalec Barów [1] Opis/rozwinięcie konceptuNaukowiec. Trybik systemu. A właściwie Systemu. Cywilizacja techniczna dba o wąska specjalizację i tak też wyedukowany został Wiktor. Pochodzi z praworządnej, oddanej gorąco Autorytetowi rodziny, jego rodzice byli/są urzędnikami średniego szczebla w administracji zarządzającej aglomeracją. Został wychowany w duchu poparcia dla porządków wprowadzanych przez Autorytet oraz nieufności do wszelkich objawów niesubordynacji oraz wrogiej propagandy. Ponieważ zdradzał pewne talenty w dziedzinie nauki, zainwestowano w dokładną edukację. Z początku interesował się biochemią, miał plany kariery naukowej, marzył o badaniach nad farmaceutykami, które wyeliminowałyby liczne choroby niszczące ludzkie życia, interesował się możliwościami nanotechnologii... Jednak dość szybko zorientował się, że wszelkie badania sponsorowane przez rząd (czyli jedyne, jakie mógł znać) służą przede wszystkim wojsku. Broń biologiczna, usprawnienia bojowe, różne tego typu świństwa... Nie podobało mu się to. Ciężko stwierdzić skąd wzięła się u niego ta chęć pomagania, skąd ta postawa pełna współczucia wobec innych istot. Czy możliwe, by było to coś wrodzonego? Raczej nie wyniósł tej postawy z domu, gdzie karmiono go tylko dość prymitywną propagandą. Jego rodzinie ich mały, bezpieczny świat wydawał się idealny. Jemu nie. Przede wszystkim był dużo za ciasny i niewystarczający dla jego analitycznego umysłu. W trakcie nauki zetknął się pierwszy raz z ideami DRA. W odróżnieniu od większości ludzi, zajętych przede wszystkim swoimi sprawami, zainteresował się egzystencją Innych... i był przerażony, jak ponure potrafi ona przyjmowac barwy. Wtedy właśnie zrezygnował z kariery naukowej w naukach ścisłych. Zainteresował się szeroko pojętą humanistyką. Chyba potrzebował jakichś wartości, które mogłyby być drogowskazem. Jakiegoś celu. Życie wydawało się strasznie puste. Wyjaśnienia z dzieciństwa już nie wystarczały. Autorytet nie był do końca tym, czym chciał wydawać się masom. Póki co wierzył jeszcze w system. Zainteresowanie Innymi zaowocowało przygotowaniem psychologicznym i pracą w obrębie Systemu jako psychoterapeuta. Wyobrażał sobie, że Uratha, wampiry i tym podobni odmieńcy to tacy trochę niezrównoważeni ludzie, którym należy pomóc uporać się ze swoją ułomnoscią. Jak schizofrenicy, paranoicy, ludzie z depresją. - Spoiler:
Ta praca go zmieniła i wciąż zmienia. Zweryfikował swoje sądy, powoli, jak kolejno zrywane zasłony uświadomił sobie, że musi być coś więcej, coś o czym nie chce mówić władza. Powoli odkrywał, że szczęśliwy poukładany świat to fasada dla takich szczęśliwców jak on sam, a pod nią jęczą setki, tysiące zniewolonych istot. Nie do końca ludzi. Jednak często bardzo ludzkich. Nie mówiąc już oczywiście o zwykłej nędzy, którą skrzętnie usuwały władze sprzed oczu praworządnych obywateli. Najczęściej przemocą.
Jest dumny ze swego człowieczeństwa. Jakimś cudem docierał do starych, humanistycznych rozpraw, nierzadko jeszcze z okresu przed Apokalipsą. Nie może ścierpieć, że jednostkę traktuje się jak pionka. Żadna władza nie ma do tego prawa, żaden mechanizm, żadne idee tego nie usprawiedliwiają. Język obcy to łacina. Nauczył się jej sam, korzystając z Cybernetu (!). Wiktor uwielbia Horacego i Senekę, których dzieła zebrał z przestrzeni Sieci. To jego hobby - wyszukiwanie antycznych tekstów. Niełatwo teraz o to. Kiedy jest mu naprawdę źle, lubi polatać swoim hoverem. To go uspokaja, chociaż rzadko można powiedzieć, że podróż jest spokojna. Raz czy dwa zdarzyło mu się zapłacić grzywny za łamanie przepisów. To taki wentyl bezpieczeństwa. Namiastka sprzeciwu wobec systemu, sprzeciwu który dopiero zaczął sobie uświadamiać. Uważa, że człowieczeństwa nie określa ani status społeczny, ani rasa, ani religia. Głęboko wierzy, że każda myśląca istota powinna mieć równe prawa, przede wszystkim prawo do rozwoju, choć z reguły, jak dotąd, nie głosił raczej tych ekscentrycznych poglądów.
Z biegiem lat staje się coraz bardziej zgorzkniały. Widzi jak na dłoni, że nawet jego praca służy nie tyle pomocy i niesieniu ulgi, co nagięciu wszystkich do zasad Autorytetu. To, co jedynie czuł wcześniej, zaczyna się wreszcie krystalizować w jasne myśli. Władza Autorytetu jest przede wszystkim opresją. I władzą dla samej władzy. Jego Duma nie pozwala mu na podporządkowaniu się głupim przepisom, gardzi motłochem na eksponowanych stanowiskach. Nie potrafi się zgodzić na to, że zdolni i wartościowi kończą w rynsztoku, a dobrze żyją jedynie bierni, samozadowoleni i bezmyślni, egzystujacy jak automaty. To typ idealisty. Nie jest jednocześnie głupcem. Zamiast heroicznie skompromitować się i samemu stracić wszelkie wpływy, stara sie działać w obrębie systemu, czasem po prostu udając wiernego, aby osiągnąć swe małe cele - pomóc komuś, załatwić krew, wpłynąć na przepisanie mniej szkodliwych farmaceutyków, cokolwiek... Jednak coraz wyraźniej zdaje sobie sprawę, jak nikłe są w istocie efekty tych działań, zwłaszcza w obliczu obojętności mas. Rodzi się zgorzknienie. WyglądSzczupły, średniego wzrostu, oszczędne, spokojne ruchy; niski, niezbyt donośny, ale zwracający uwagę i uspokajający głos. Przeważnie lekki uśmiech na twarzy o regularnych rysach. Zawsze stara się uważnie słuchać rozmówcy. Raczej wzbudza sympatię i zaufanie. Kiedy trzeba, potrafi byc wyniosły lub bezkompromisowy. Drzemie w nim pewien talent sceniczny. Krótkie, ciemne włosy. Generalnie dość przyjemna powierzchowność. Kontakty i życie towarzyskieWiktor ma specyficzną pracę, która polega na stałym niemal obcowaniu z innymi osobami. Tym samym w czasie wolnym najczęściej potrzebuje azylu, samotności. Często spędza wolny czas na pływaniu w Sieci, czytaniu, jeździe hoverem. Oprócz tego bywa w klubach i barach. Ma sporą grupę znajomych, przeważnie akademików z jego pokolenia, z którymi się bawi. Nie są to bardzo bliskie znajomości, w których dzieli się uwagi o egzystencji, swoje smutki i radości. Raczej łatwe i przyjemne spędzanie czasu na zabawie. Wspólnie spędzany czas jest cenny, ale zdecydowanie nie na najwyższym miejscu priorytetów Wiktora. Z uwagi na swoje nastawienie do ludzi jest lubiany, jednak bez przesady. To typ faceta, którego kojarzy się w towarzystwie, nawet lubi, ale w sumie to mało o nim wiadomo. Da sie porozmawiać, Wiktor łatwo nawiązuje kontakty, jednocześnie rzadko głęboko angażuje się w znajomości. Podobnie jego sytuacja z kobietami. Owszem, randkuje, lubi towarzystwo płci przeciwnej jak każdy normalny facet, ale to raczej niezobowiązujące znajomości. Do tej pory nie angażował się w nic, co miało choćby cień szansy na coś trwałego, za bardzo ceni sobie swoja niezależność. Interesują go kobiety, które mają podobne nastawienie. Z niektorymi utrzymuje wciąż przyjacielskie stosunki, nie za bliskie wprawdzie, ale zawsze to coś. Spotykają się czasem, czasem sypiają ze sobą... Pełna akceptacja fizjologicznej natury człowieka, okazjonalne wsparcie psychiczne czy dodawanie otuchy, nie ma jednak mowy o klasycznycm związku. Tak długo jak wszystkim to odpowiada, nie ma problemów. - Spoiler:
Prawda jest taka, że nie jest przekonany o sensowności zakładania rodziny w świecie, w którym przyszło mu żyć. To kolejny objaw narastającego zgorzknienia. Ponadto żadna kobieta nie zafascynowała go dotąd na tyle, żeby mógł mówić o miłości. Owszem, fizyczna fascynacja, owszem sympatia, owszem radość z czyjegoś towarzystwa, jednak wszystko na dystans, z obu stron. Nauczył się analizować własne emocje, ma nad nimi sporą kontrolę, z reguły nie daje się nabrać na niedojrzałą "miłość" bedącą tylko krótkotrwałym zauroczeniem. Jego znajomość ludzi pozwala mu na unikanie rozpoczynania romansów z kobietami, które szukają głębszych relacji. Nie ma tragedii, gdy oboje wiedzą czego chcą i potrafią stawiać granice. Być może, kiedyś, jakaś fascynująca osobowość... takie marzenie, do którego realizacji nie dąży w żaden sposób. Póki co dobrze jest, jak jest. Oczywiście nie miał żony ani dzieci. Powiedzmy, że aktualnie ma wszczep antykoncepcyjny i raczej nie zamierza go w najbliższym czasie dezaktywować.
Grupa jego znajomych to powinni być ludzie wykształceni, o w miarę szerokich horyzonatach. Ważne jest, aby nie byli ksenofobami, co najmniej akceptowali pół-ludzi, z którymi również prywatnie Wiktor się przyjaźni. Kilka wampirów czy Uratha może być w gronie jego znajomych. Zdecydowanie wyzbył się obaw względem Innych, traktuje ich zwyczajnie. Wśród znajomych będą zarówno przedstawiciele nauk scisłych jak i garstka humanistów (jeśli tacy się jeszcze w Bostonie ostali, nie wiem jak wygląda środowisko akademickie). Pewnie kilku speców od Sieci, którzy z sympatii pomagają mu w szukaniu jego "staroci" lub też dają dobre rady. Całe towarzystwo pewnie w miarę zwarte, taka kilkunastosobowa "paczka", z tym że Wiktor - całkiem świadomie i celowo - raczej na uboczu niż w jej centrum. Ma opinię sympatycznego i pomocnego, ale jednak indywidualisty, często potrzebującego samotności i mającego mnóstwo własnych spraw na głowie. O ile łatwo jest mu nawiązywać przyjazne kontakty, tym trudniej jest stworzyć szczerą, głęboką więź przyjaźni. Pod tym względem ma duże wymagania, zarówno w stosunku do siebie, jak i innych. Ostrożnie używa słowa przyjaźń. Nie wykluczam jednak nawiązania takich więzi w odpowiednich warunkach i przy pewnym wysiłku.
Rodzina - Spoiler:
Rodzice jako się rzekło pracują lub do niedawna pracowali jako uczciwi, sumienni urzędnicy administracji. Typowa, drobnomieszczańska mentalność. Z jednej strony troska, rozsądek, więzi rodzinne, z drugiej nieufność wobec wszystkiego co inne, nietypowe. Kontakty sporadyczne, widują się od święta, czasem dzwonią lub robi to Wiktor. Ma młodszą siostrę, która jest oczkiem w głowie rodziców, właśnie rozpoczyna "zawrotną i fascynującą karierę" w polityce czy czymś takim. Rodzice cieszą się, że Wiktor "coś w życiu osiągnął" z drugiej strony nie akceptują jego trybu życia i częstych kontaktów z pół-ludźmi. Powiedzmy, że zdarza im się wspólny obiad raz na kwartał czy coś w tym guście. Bardzo dawno temu jasno określił sytuację - ma swoje życie, w którym nikt nie ma prawa mieszać. Nie mieli innego wyjścia jak to zaakceptować, zresztą bez żalu chyba, większość troski wynika raczej z konwencji społecznej niż rzeczywistej potrzeby. Zwolnieni z tego obowiązku skwapliwie zajęli się swoją pustą egzystencją. PracaMa dość dobrą opinię w swoim zawodzie. Wykonuje go z pasją, choć nie obyło się bez tarć na polu centralnych dyrektyw, tyczących się sposobów terapii. Na szczęście jego dobre wyniki zwykle pozwalają na przymykanie oczu na pewne niekonwencjonalne działania. Z pewnością zna wielu innych terapeutów, jak również lekarzy, część pewnie należy do grupy jego prywatnych znajomych, jednak w większości są to kontakty uprzejme, acz powierzchowne, czysto służbowe. Z uwagi na swoje zdolności interpersonalne Wiktor z reguły potrafi ułożyć sobie stosunki służbowe bezstresowo, współpraca układa się bez większych zgrzytów. - Spoiler:
To chyba już wszystko, co potrzebne. Chciałbym, żeby miał własne, wygodne w miarę mieszkanie i hovera. Inne szczegóły ustal sam na podstawie środków pieniężnych i dostępności poszczególnych dóbr. Broni z pewnością nie posiada, nie potrafi się nią posługiwać. Będzie miał za to sporo książek (pewnie w formie elektronicznej, jak sądzę).
| |
|